Lekki i interesujący. Tak określiłbym film z gatunku anime pod tytułem „Makowe wzgórze”. Produkcja z 2011 roku pochodzi z Japonii i została nagrana na podstawie serii mang pod tym samym tytułem „コクリコ坂から”. Reżyserem filmu jest Gorō Miyazaki.

Ta animowana produkcja opowiada o życiu licealistów – głównie o życiu Umi Matsuzaki, 17-letniej dziewczyny, na której barkach – odkąd jej matka wyjechała do Stanów Zjednoczonych wykładać na uniwersytetach – spoczywa prowadzenie domu. Dziewczyna próbuje ogarnąć wszystkie bieżące sprawy w domu, a pomiędzy tym znaleźć czas na szkołę. I świetnie jej to wychodzi, jednak nie da się nie zauważyć, że Umi jest po prostu zmęczona.

Widzowie na ekranach mogą zobaczyć też to, w jaki sposób licealistka radzi sobie ze stratą bliskich. Choć jej ojciec umarł już jakiś czas temu (podczas wojny koreańskiej, kiedy to jego okręt został zatopiony po wpłynięciu na minę), dziewczyna dalej nie potrafi przyjąć do wiadomości, że jej taty już z nią nie ma. Codziennie rano wywiesza w swoim ogrodzie flagi sygnałowe, aby w ten sposób więź z jej ojcem pozostała dalej „żywa”.

Jednak pewnego dnia młoda Matsuzaki dostaje odpowiedź w związku ze swoimi wywieszanymi flagami. To 18-letni Shun. Dokładnie to jego wiersz opublikowany w gazetce szkolnej, dzięki któremu próbuje wyrazić swoje uczucia do dziewczyny. Po pewnym czasie Umi odwzajemnia uczucie, jednak na drodze ich miłości staje skomplikowana przeszłość ich rodzin. Czy ich związek przetrwa, a może jednak zniszczy go bliskie pokrewieństwo?

Na pewno będzie ciekawie, ponieważ każda kolejna osoba z rodzin i znajomych tych dwojga młodych ludzi odsłania kolejne karty przeszłości, które za każdym razem zmieniają to, w jaki Umi i Shun postrzegają ich związek. Jeśli chcesz, widzu, dowiedzieć się jak zakończy się relacja tych dwóch młodych mieszkańców Jokohamy koniecznie obejrzyj tę produkcję.

Równolegle do wątku miłosnego Umi i Shuna można zaobserwować jak licealiści próbują uratować zabytkowy dom z epoki Meiji przed zburzeniem (w którym prowadzili własne kółka zainteresowań). Dom czeka rozbiórka w związku z przyszłorocznymi Igrzyskami Olimpijskimi – Tokio 1964. Uczniowie robili wszystko, co w ich mocy, aby wygrać i nie stracić „swojego miejsca”. Posunęli się nawet do tego, aby złożyć wizytę prezesowi, do którego należała decyzja o rozbiórce domu. Tylko czy im się udało go przekonać do swoich racji?

Podsumowując, film oceniam bardzo pozytywnie. Nie jest to produkcja, która niesie ze sobą serię przemyśleń. Jest to po prostu przyjemny film, przy którym można się zrelaksować. Opowiada o przyjaźni, sile jedności i uczuciach, które są zagrożone z powodu przeszłości. Film zawiera też oczywiście sceny, które są głębokie i powodują u odbiorcy myśli na temat przemijalności życia, jednak nie są one – jak w niektórych innych, zrecenzowanych przeze mnie filmach – tak dosadne i oddziaływujące na człowieka. Film po prostu ogląda się przyjemnie. Polecam go każdemu, kto chce poznać tę lekką historię, która jednak mocno chwyta za serce! A! I myślę, że film jest obowiązkową pozycją na liście „do oglądnięcia” dla każdego fana Japonii – też ze względu na miejsce przedstawione w filmie, gdzie dostrzeżemy piękną, tradycyjną architekturę japońską.